Setne urodziny Pana Stanisława Stanka z Karniowic
Dnia 14 października 1925 roku w Suchej Beskidzkiej urodził się Pan Stanisław Stanek, mieszkaniec Karniowic, który setną rocznicę urodzin świętował 25 października 2025 roku w gronie rodziny, przyjaciół i zaproszonych gości. Z okazji tak wspaniałego jubileuszu Wójt Gminy Zabierzów Dorota Kęsek, Przewodniczący Rady Gminy Zabierzów Jacek Kozera oraz Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Zabierzowie Krystyna Jędrzejowska złożyli Jubilatowi najserdeczniejsze życzenia zdrowia, uśmiechu i szczęścia, radości każdego dnia oraz wszelkiej pomyślności. Uroczystość przebiegała w przyjaznej atmosferze.
Pan Stanisław zwrócił się do wszystkich gości, przedstawiając pokrótce swoje życie:
„Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele, Kochana Rodzino! Stoję dziś przed Wami z sercem pełnym wdzięczności i wzruszenia. Sto lat życia to nie tylko liczba – to ocean wspomnień, doświadczeń, prób i radości. Gdy patrzę wstecz, widzę drogę, która zaczęła się 14 października 1925 roku w Suchej, a prowadziła przez Wadowice, Kraków i jego dzielnicę Nową Hutę, aż do Karniowic – i przez wiele zakrętów historii naszej Ojczyzny.
Urodziłem się w czasach, gdy radio kryształkowe było cudownym wynalazkiem, a tornister ze skóry był powodem dumy. Wychowywałem się w domu, gdzie ojciec był szewcem, a matka dbała o wszystko, co najważniejsze – o ciepło, porządek i wychowanie. W Wadowicach, w jednej izbie, dzieliliśmy przestrzeń z warsztatem, z maszynami do szycia, z zapachem skóry i z codziennością, która uczyła pokory.
Wojna przyszła nagle. W 1939 roku miałem 14 lat. Widziałem naloty, ucieczki, strach i głód. Ale też – siłę ludzi, którzy nie poddawali się. Samokształcenie, nauka w ukryciu, łacina u inżyniera Zagórskiego, książki pożyczane od kolegów – to był mój sposób na przetrwanie i przygotowanie się do przyszłości.
Po wojnie zdałem maturę i w 1946 roku ruszyłem do Krakowa z marzeniem o studiach na Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH). Nie było łatwo – akademik był pełny i ciężko było znaleźć pracę. W końcu, dzięki uporowi i pomocy rodziny, dostałem się na wymarzone studia. Byłem trzydziesty piąty na liście przyjętych – i to był jeden z najpiękniejszych dni mojego życia.
Studia to nie tylko nauka – to także pierwsze wycieczki w Tatry, pierwsze wykłady z fizyki, chemii, matematyki, pierwsze kolokwia, pierwsze porażki i sukcesy. Pamiętam profesorów, którzy zostawili ślad w moim życiu – Jeżewskiego, Kołka, Szklarskiego, Manitiusa. Pamiętam też bal barbórkowy, na którym byłem dyżurnym – bo nie miałem odpowiedniego stroju, ale miałem chęć być częścią wspólnoty.
Potem była Nowa Huta – moje miejsce pracy, moje miejsce życia. Pracowałem przy budowie systemów automatyzacji, przy projektach racjonalizatorskich, przy wdrażaniu nowoczesnych rozwiązań technicznych. Byłem inżynierem, ale też człowiekiem, który wierzył, że technika może służyć ludziom, a największą nagrodą była dla mnie możliwość tworzenia czegoś trwałego.
W życiu osobistym też nie brakowało wzruszeń. W 1963 roku ożeniłem się z pochodzącą z Karniowic Stanisławą z domu Kozera. Dwa lata później urodził się nasz syn – Rafał. Przeżyłem nie tylko wojnę, ale też trzy różne ustroje w Polsce oraz stan wojenny. Należałem do pierwszej „Solidarności” i cieszyłem się z pierwszych częściowo wolnych wyborów. W 1990 roku przeszedłem na emeryturę i coraz częściej jeździłem do Karniowic, także po 2010 roku byłem tu praktycznie codziennie, a w 2020 roku przeprowadziłem się.
Sto lat to czas, w którym widzi się zmiany – technologiczne, społeczne, polityczne. Ale najważniejsze pozostaje niezmienne: uczciwość, pracowitość, szacunek dla drugiego człowieka.
Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście dziś ze mną. Dziękuję za pamięć, za obecność, za wspólne chwile. Niech moje życie będzie świadectwem tego, że warto marzyć, warto się uczyć, warto być dobrym człowiekiem. Z serca – dziękuję.”
Dziękujemy Panu Stanisławowi za tak piękne słowa, które skierował do nas wszystkich, i życzymy mu jeszcze raz dużo zdrowia i wielu lat życia.
fot. Joanna Hadam